• strona główna
  • wnętrza
  • podróże
  • przepisy
  • przyczepa
  • o mnie
  • kontakt
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Instagram

jedyny taki domek



 Udało się! Nareszcie skończyliśmy kuchnię w przyczepie! Trzeba przyznać, że trochę to trwało  i kosztowało nas sporo pracy, ale chyba było warto. Ale zacznijmy od początku...

Przyczepę kupiliśmy w lipcu i kuchnia wyglądała wtedy tak:




    No, jak widać, szału nie było :) W sumie to cała przyczepa tak wygladała, ale to był środek lata i nie chcieliśmy tracić tego czasu na gruntowne remonty, odłożyliśmy to na jesień /zimę. Jednak postanowiłam, że przed naszym pierwszym wyjazdem przemaluję chociaż szafki w kuchni. Od razu wiedziałam, że pomaluję je na biało, a kiedyś tam już po sezonie będę kombinować dalej. No i tak zrobiłam. 
    Nigdy wcześniej nie malowałam mebli z taką sztuczną okleiną (nawet nie wiem jak to nazwać), dlatego skorzystałam z porad specjalistki, czyli Ani z bloga odinspiracjidorealizacji.com, a dokładnie z tego wpisu
Jak pomalować meble z płyty. W skrócie - najpierw dokładnie umyłam szafki, delikatnie zmatowiłam papierem ściernym, odtłuściłam benzyną ekstrakcyjną i pomalowałam emalią akrylową Śnieżka Supermal. Zajęło mi to jakieś 1,5 dnia, po malowaniu kuchnia wyglądała tak:



    Niby byłam zadowolona, zrobiło się już dużo jaśniej, ale nie było jeszcze tego efektu wow. No ale to nie był czas na remonty, trzeba było korzystać z lata. 
    Jak sezon letni się skończył, zaczęliśmy myśleć, co dalej zmieniamy w kuchni. Zdążyliśmy już trochę pomieszkać w przyczepie, więc wiedzieliśmy, jak to wyglada, z czego korzystamy, a co jest nam niepotrzebne itp. Dodam tu może tylko, że mamy jakieś swoje założenia, co do jeżdżenia przyczepą. Na chwilę obecną planujemy jeździć na pola kempingowe, gdzie jest dostęp do prądu i sanitariatów. Nie planujemy tą przyczepą jakichś bardzo dalekich podróży, ani stawiania jej np. na całe łato w jednym miejscu. W większości będą to wyjazdy weekendowe latem, no i może kilka dłuższych wyjazdów, raczej w Polsce. W związku z tym podjęliśmy kilka decyzji:

- PIEKARNIK - Zdecydowaliśmy, że w przyczepie nie potrzebujemy piekarnika, nie zamierzamy na naszych wyjazdach piec ciast, ani mięs itp. Zupełnie wystarczy nam gotowanie, grille i ogniska, a jak się da, to bardzo lubimy na wakacjach jeść obiady w knajpkach :) Postanowiliśmy go zdemontować, a za to zyskać więcej miejsca do przechowywania. 

- PŁYTA GAZOWA - Na początku chcieliśmy ją wymienić na mniejszą - dwupalnikową, która spokojnie by nam wystarczyła, a za to zyskalibyśmy trochę miejsca na blacie (bo jak widać, nie było go prawie wcale). Niestety nie udało nam się znaleźć pasującej płyty, więc postanowiliśmy, że kupimy taką "wolnostojącą" płytę turystyczną, podłączaną do butli gazowej, którą możemy w każdej chwili odłączyć i schować. 

- ZLEWOZMYWAK I BATERIA - Jak już zrezygnowaliśmy z zielonego piekarnika i płyty, to oczywiste było, że zielony zlew też wymienimy :) Tutaj też stwierdziłam, że nie jest potrzebny ociekacz, bo wystarczy mała, składana suszarka (na polach kempingowych naczynia najczęściej myjemy w przeznaczonych do tego miejscach, a nie w przyczepie). Baterię też bardzo chcieliśmy wymienić, bo te dwa osobne pokrętła były bardzo niewygodne. 

    Uspokoję Was jeszcze, że wszystkie zdemontowane sprzęty nadal mamy na strychu, więc jak się nagle okaże, że ta płyta, czy piekarnik są niezbędne, to będziemy mogli je z powrotem zamontować :)

    Jak już wszystkie decyzje były podjęte, to zostało najlepsze - wykonanie. 


TAPETA
    Zaczęliśmy od tapety. Ja już od kilku miesięcy miałam wybraną cudną tapetę ze strony Tapetuj.pl. Jest to tapeta imitująca płytki, taki trochę marokański wzór, ale w pięknych, delikatnych, beżowych odcieniach. Sami zobaczcie:

Kitchen Recipes G12288 tapeta ścienna Galerie
Źródło: tapetuj.pl

    Tapetę kładliśmy pierwszy raz w życiu i jestem bardzo zdziwiona, jak gładko nam to poszło. Szkoda tylko, że przy montowaniu blatu ją uszkodziliśmy i na dwóch ścianach musiałam ją kłaść jeszcze raz :) No ale przynajmniej porządnie to sobie przećwiczyłam :)

ŚCIANY I SUFIT
    Resztę ścian i sufit pomalowałam na biało. Niby nic takiego, ale w przyczepie nic nie jest proste :) Tutaj wszystko jest zrobione z jakiegoś dziwnego, sztucznego tworzywa. Na szczęście znajoma poleciła mi farbę, która naprawdę bardzo fajnie się sprawdziła. Jest to Tikkurila Everal Aqua. Jest matowa i bardzo fajnie kryje, chociaż elementy z taką jakby okleiną musiałam malować 3 razy. 

BLAT
    Blat zrobiliśmy ze zwykłej sosnowej półki, kupionej w markecie budowlanym. Docięliśmy go do odpowiedniego wymiaru, przyciemniłam go trochę bejcą i zabezpieczyłam olejem do blatów.
Źródło:castorama.pl


ZLEW I BATERIA
    Zlew wybrałam czarny, granitowy, ze strony lavello.pl. Jest to model Durato. Bardzo fajnie wpasował się rozmiarowo, a od kilku miesięcy mam też zlew tej firmy w domu i jestem bardzo zadowolona. Z montażem też nie było żadnych problemów. Wystarczyło wyciąć otwór w blacie, zabezpieczyć brzegi silikonem i nałożyć zlew.
Źródło:otozlewy.pl


    Baterię znalazłam w sklepie Leroy Merlin, też jestem bardzo zadowolona, bo ma fajny kuchenny kształt, a nie jest tak wysoka jak standardowe baterie kuchenne. Niestety tutaj montaż już nie był taki prosty, bo wszystkie instalacje w przyczepie są trochę niestandardowe i trochę się Misiek z tym namęczył, ale udało się.

    Była jeszcze jedna kwestia, która mnie bardzo martwiła. Po usunięciu piekarnika i szuflady grzejnej zostały nam dziury i potrzebowaliśmy dwóch frontów. Bardzo się bałam, że nie uda nam się dorobić takich samych, bo fronty w kuchni mamy frezowane. Ale wyobraźcie sobie, że nasz najbliższy stolarz zrobił nam identyczne fronty! To chyba jakiś cud. Musiałam je tylko przemalować na biało tą samą farbą co reszta szafek.

    Poza tym było jeszcze trochę zabawy z różnymi małymi pierdołami - uchwyty szafek pomalowałam na czarno farbą w sprayu. Też sprayem, tylko białym pomalowałam zżółknięte rolety i lampkę. Drzwi wejściowe (też zżółknięte) okleiłam okleiną, a na oknie powiesiłam roletkę bambusową. Do tego sama zrobiłam drewniane półeczki. Pozbierałam różne stare dekoracje z domu i oto efekt:




A teraz moje ulubione: kilka ujęć przed i po :)












    Ja jestem bardzo zadowolona z efektu i nie mogę się już doczekać, aż będziemy mogli gdzieś wyruszyć przyczepą. Chociaż oczywiście to nie koniec, czeka nas jeszcze remont części "pokojowej" i łazienki, tak że to dopiero początek :) 
    Dajcie znać koniecznie, jak Wam się podoba.



* Post powstał we współpracy z firmami tapetuj.pl oraz lavello.pl, które pomogły mi w tym remoncie :)




Share
Tweet
Pin
Share
39 komentarze
 


Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego wpadłam na ten pomysł, że szafę w naszym "nowym" wiatrołapie zrobimy sami :) Nikt z nas nigdy nie robił takich rzeczy, ale, żeby było śmieszniej, nawet nam się to udało. Spróbuję Wam teraz opisać krok po kroku, jak tego dokonaliśmy :) 

POMIAR

Najpierw oczywiście wszystko pomierzyłam.  
Wymiary naszej wnęki (od ściany do ściany):
Szerokość 177 cm
Wysokość 242 cm
Głębokość 46 cm

Jeśli planujecie zabudować w ten sposób całą wnękę (tak jak u nas), to trzeba tu jeszcze wziąć pod uwagę listwy boczne, które stworzą nam taki "stelaż" szafy.

STELAŻ

Nad tą konstrukcją szafy myśleliśmy chyba najdłużej. W końcu wygląda to tak, jak na załączonym profesjonalnym projekcie :)



Boki i przód góry są zrobione z ładniejszych oszlifowanych deseczek, bo są widoczne, a te górne tylne z jakichś najtańszych kantówek. Boczne deseczki mają 4 cm głębokości, a górna ok 7 cm, bo do niej są przykręcone listewki od systemu przesuwnego. Dodatkowo jako "dach" naszej szafy jest położona zwykła, cienka, biała płyta HDF. Jest ona położona na tych górnych kantówkach. Początkowo chcieliśmy ją przykręcić od spodu, żeby było ładniej, ale jednak łatwiej było od góry.
I oto cała nasza konstrukcja.

Boczne listwy:



Góra szafy:




DRZWICZKI AŻUROWE

Gotowe drzwiczki ażurowe kupicie w każdym markecie budowlanym, typu Castorama, czy Leroy Merlin (my kupiliśmy w LM, bo były najtańsze). Mają one niestety określone wymiary, więc trzeba to jakoś dopasować, chociaż pewnie nie zawsze się uda. Jeśli chcemy drzwiczki na zawiasach, to jest jeszcze trudniej, bo wymiary muszą pasować idealnie. Przy drzwiczkach przesuwnych powinniśmy zaplanować jakiś zapas, żeby drzwiczki na siebie nachodziły.

Na początku kombinowałam różne układy drzwiczek, żeby dopasować do naszego wymiaru. Stanęło na tym, że będą 3 pary drzwi o wymiarach ok. 60x242 cm. Niestety okazało się, że zabrakło nam trochę miejsca na wysokość, więc każde drzwiczki musieliśmy przyciąć o jakieś 2 cm.

Źródło: Leroy Merlin 


Dodam tylko jeszcze, że drzwiczki są z surowego drewna i samemu trzeba je czymś zabezpieczyć. Tutaj niestety nie mogę świecić przykładem, bo ja je zaimpregnowałam impregnatem, który nie nadaje się do wnętrz, tylko na zewnątrz. Był to biały impregnat, który fajnie rozjaśnił drewno, ale zamiast tego możecie równie dobrze użyć białej bejcy i efekt będzie taki sam. Najlepiej byłoby je pewnie polakierować, ale wtedy zamykamy sobie drogę do ewentualnej późniejszej zmiany koloru. Ale to już zostawiam Wam.

Do drzwiczek dokupiłam jeszcze zwykłe, małe, drewniane gałeczki, żeby łatwiej było je przesuwać. I to chyba wszystko.


SYSTEM PRZESUWNY

System przesuwny do szafy to tak naprawdę zestaw kilku metalowych listewek, po których przesuwają się drzwi, oraz kółek, które się do drzwi przykręca. Takie zestawy też znajdziecie w każdym markecie budowlanym, trzeba tylko wybrać odpowiedni wg długości i ilości skrzydeł drzwiowych. My kupiliśmy system Alfa 2400  w Leroy Merlin (klik). Na stronie tego produktu w LM jest nawet fajny filmik z instrukcją montażu tego systemu. 
Sam montaż nie jest bardzo trudny, dla nas trochę problematyczne było tylko wymierzenie, w którym dokładnie miejscu przykręcić listwy. Dolnej listwy nie przykręcaliśmy, bo baliśmy się, że uszkodzimy ogrzewanie podłogowe. Przykleiliśmy je klejem montażowym. Potem przykręciliśmy kółeczka do drzwi. I tutaj pojawiła się największa trudność, czyli wyregulowanie drzwi. A to dlatego, że nasze ściany okazały się krzywe i trochę nam się to rozjeżdżało, ale ostatecznie jakoś się udało. 


WNĘTRZE SZAFY

Oczywiście można w środku szafy zamontować tradycyjne półki na stałe. Ja jednak nie chciałam takiego rozwiązania. Po pierwszy wymagałoby to wiercenia wielu dziur, a po drugie ja nie lubię rozwiązań na stałe. Wybrałam więc znowu system wyposażenia garderoby z Leroy Merlin, o nazwie Elfa. Miałam już ten system w naszym poprzednim mieszkaniu i bardzo dobrze nam się sprawdzał. Polega on na tym, że przykręcamy do ściany pionową listwę, do niej wkładamy wsporniki (na dowolnej wysokości) i na wspornikach kładziemy półki. Są też różne inne opcje - szuflady, wysuwane kosze itp., niestety nasza głębokość szafy była za mała na takie luksusy :) Zostały nam półki. 



Od długiego czasu zastanawiałam się też, jak rozwiązać kwestię kurtek. Chciałam, żeby były one schowane w szafie, ale wiedziałam, że wieszanie ich za każdym razem na tradycyjnych wieszakach się nie sprawdzi, po prostu nie będzie nam się chciało tego robić. Wymyśliłam więc, że w szafie przykręcimy zwykłe drewniane wieszaki (haczyki). Nieskromnie powiem, że jestem bardzo dumna z tego pomysłu :) 



Podzieliłam więc szafę na 3 części - każda osoba ma swoją część i swoje drzwiczki. Na samym dole mamy 2 półki na buty, potem półka z koszykami na czapki, szaliki itp., potem wieszaki na kurtki (Nelki wieszak jest niżej) i potem znowu półki na wszystkie inne rzeczy. Korzystamy z tej szafy już ponad miesiąc i muszę powiedzieć, że na razie wszystko się super sprawdza. 

Kosztorys:
drzwi ażurowe - 430 zł (LM)
system przesuwny - 113 zł (LM)
listwy i płyta na "sufit" szafy, listwy boczne - 60 zł
listwa wspornikowa i wsporniki - 175 zł (LM)
półki białe - 205 zł (Obi)
Razem: 983 zł

Mam nadzieję, że wszystko zrozumiale wytłumaczyłam i że ten wpis okaże się dla Was pomocny :)

Share
Tweet
Pin
Share
1 komentarze

O tej metamorfozie marzyłam i myślałam od dawna. Nie mogłam już patrzeć na ten nasz ciemny, brzydki i bardzo niepraktyczny wiatrołap, na te wszystkie kurtki, wiszące na wierzchu, na buty walające się po całej podłodze, na czapki, szaliki, torebki i wszystko inne, rzucone na pikowanym siedzisku. Bardzo 
chciałam urządzić go tak, żeby było jasno, ładnie, ale przede wszystkim praktycznie. Żeby wreszcie był tam porządek, ale też żeby było nam łatwo go utrzymać. No i chyba się udało :) Opiszę Wam tu po kolei, co i jak zrobiliśmy, czego użyliśmy, gdzie to kupiliśmy i ile nas to wszystko kosztowało.

ŚCIANY

Tu w sumie nie ma za dużo do opisywania, ściany były szaroniebieskie, przemalowałam je po prostu na biało. Pierwsze warstwy pomalowałam już pół roku temu, ale farba nie pokryła do końca tego niebieskiego odcienia, więc tym razem pomalowałam najpierw gruntem i dopiero białą farbą. Jeśli chodzi o ściany, to sporym problemem okazało się przeniesienie domofonu. Początkowo był on z drugiej strony drzwi i było to bardzo niewygodne, więc przeciągnęliśmy go na drugą stronę. I to okazało się chyba najbardziej czasochłonne z całego tego remontu. Samo wykucie rowka na kabel jeszcze jakoś poszło, ale szpachlowanie tego i czekanie na wyschnięcie trwało chyba ponad tydzień i wstrzymywało nam kolejne prace. Ale w końcu się udało ;)

PODŁOGA

Na podłodze mieliśmy ciemnoszare płytki. Nie były one złe, ale nie pasowały do mojej biało-drewnianej wizji ;) Na początku mieliśmy plan, żeby je skuć i położyć nowe płytki, imitujące drewno. Ale niestety potrzebowaliśmy do tego majstra, baliśmy się też, że uszkodzimy ogrzewanie podłogowe. I ta kwestia chyba najbardziej wstrzymywała ten nasz remont. Aż w końcu, jakoś przypadkiem odkryłam, że jest coś takiego, jak samoprzylepne panele winylowe. To była dla mnie super opcja, bo nie trzeba było skuwać płytek, mogłam te panele położyć sama i nie było to jakieś strasznie drogie. Takie panele mają grubość 2mm, więc nawet, jak przykleiłam je na stare płytki, to różnica poziomów między podłogą w wiatrołapie a podłogą w korytarzu jest minimalna i zupełnie to nie przeszkadza. Początkowo chciałam panele imitujące drewno i nawet takie kupiłam, ale bardzo się to gryzło z drewnianą podłogą w korytarzu, bo był to zupełnie inny odcień drewna. Stwierdziłam, że w takim razie lepsze będą białe, chociaż przyznaję, że nie jest to jakaś super praktyczna opcja do przedpokoju. Ale za to rozjaśniły to pomieszczenie niesamowicie. Panele położyłam zupełnie sama, chociaż trochę się namęczyłam z docinaniem ich. Podłogi wcześniej w żaden sposób nie przygotowywałam, tylko umyłam ją wodą z płynem do naczyń i odtłuściłam benzyną ekstrakcyjną. Na koniec zamontowaliśmy jeszcze zwykłe, białe listwy przypodłogowe.

   

DRZWI

Bardzo dużo pytań na Instagramie dotyczyło właśnie metamorfozy drzwi. No nie zaskoczę Was, jak napiszę, że były one ciemnoszare :) Do tego w takim bardzo nowoczesnym stylu, metalowe, ze srebrną ramką wokół szyby. Na początku tego nie planowałam, ale w trakcie remontu wpadł mi do głowy pomysł, żeby je przemalować i tak też zrobiłam. Pomalowałam je tylko od wewnątrz, użyłam do tego farby renowacyjnej Good Home z Castoramy (klik). Farba jest specyficzna, bardzo gęsta i taka jakby sucha. Najlepiej malować wałkiem gąbkowym, takim prawie suchym, żeby nie powstawały zacieki. Ja nałożyłam 3 warstwy. Drzwi malowałam 2 tygodnie temu, więc na razie nie mogę powiedzieć za dużo o tym, jak się sprawdza ta farba. Na razie jest super i nic się z nią nie dzieje. A na srebrne listwy wokół szyby przykleiłam klejem montażowym drewniane listewki, pomalowane tą samą farbą. Przydałoby się jeszcze wymienić klamkę, ale to jak Misiek chwilę odpocznie :) 

  


SZAFA

Szafa to było chyba największe wyzwanie tego remontu. Pierwszy raz w życiu zrobiliśmy coś takiego sami. Użyliśmy do niej gotowych drzwiczek ażurowych, które można kupić w każdym markecie budowlanym oraz też gotowego systemu przesuwnego. Wnętrze szafy zrobiliśmy też z takich gotowych systemów do przechowywania (też dostępne w każdym markecie budowlanym, a nawet w Ikei). A jak dokładnie wyglądała budowa szafy, krok po kroku, opiszę Wam w osobnym poście.

  


DODATKI

I wreszcie najprzyjemniejsza część :) Dodatki na ścianę "dekoracyjną" miałam zaplanowane już dużo wcześniej. Piękną, dębową ławkę dostałam od Kingdom Stolarnia (klik), lustro kupiłam w Obi, drewnianą półkę i wieszak zrobiłam sama, a ramki ze zdjęciami zasłaniają brzydki panel od alarmu :) Dywanik z trawy morskiej zabrałam z tarasu, ale niestety nie sprawdza się tutaj, bo strasznie się sypie. Muszę go wymienić na jutowy. 

  



KOSZTORYS

Podłoga:
panele winylowe - 223 zł (Leroy Merlin)
listwy przypodłogowe - 26 zł (LM)
klej montażowy, silikon, benzyna ekstrakcyjna - ok. 50 zł
Razem 300 zł

Ściany:
masa szpachlowa - 20 zł
grunt Śnieżka - 47 zł
farba Beckers - 72 zł
Razem 140 zł

Drzwi:
farba - 108 zł
listwy drewniane - 44 zł
Razem - 152 zł

Szafa:
drzwi ażurowe - 430 zł (LM)
system przesuwny - 113 zł (LM)
listwy i płyta na "sufit" szafy, listwy boczne - 60 zł
listwa wspornikowa i wsporniki - 175 zł (LM)
półki białe - 205 zł (Obi)
Razem: 983 zł

Wszystko razem 1.575 zł

Nie wliczam tu wszystkich narzędzi, np. pędzli, papierów ściernych, śrubek itp., bo dużo takich rzeczy już mieliśmy, z resztą ciężko by było chyba to policzyć :) A z drugiej strony też trochę materiałów nam zostało. Pominęłam też w tym kosztorysie dodatki, zostawmy chociaż taki mały rąbek tajemnicy ;)




No i to wszystko. Trochę się działo, ale jak widzicie nie jest to nic strasznego, ani trudnego. Mam nadzieję, że zainspiruje to kogoś z Was do małej metamorfozy. A Wy dajcie koniecznie znać, jak Wam się podoba efekt końcowy :)
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze



Jak do tego doszło? Nie wiem :) To wszystko wina Kuby...

Jeszcze do niedawna nawet przez myśl by mi to nie przeszło. A że aż tak mi się spodoba to kempingowe życie, to już w ogóle.
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze
To będzie wyjątkowa Wielkanoc. Myślę, że dla wielu z nas trudna, może nawet smutna. Nie możemy spotkać się z tymi wszystkimi, z którymi byśmy chcieli. Będziemy świętować w mniejszym gronie, wśród kilku najbliższych osób, a niektórzy niestety sami. Trochę to przykre, ale myślę, że trzeba starać się szukać w tym wszystkim jakichś pozytywów. Może właśnie ten czas pozwoli nam bardziej docenić tych, których mamy przy sobie na co dzień i zatęsknić za tymi, którzy są gdzieś dalej. Może jednak jest nam to do czegoś potrzebne. Staram się w to wierzyć.

Dla mnie Wielkanoc nigdy nie była bardzo ważnym świętem. Oczywiście każda okazja do spotkania z rodziną jest dobra, ale to nie są takie święta, jak Boże Narodzenie. Nie ma tego klimatu, tej magii. Nigdy też nie dekorowałam jakoś specjalnie domu na tą okazję, ale w tym roku jest jakoś inaczej. Jakoś bardziej mi zależy, żeby poczuć te święta, mimo tej trudnej sytuacji.
 
Dlatego też, chyba po raz pierwszy w życiu zaszalałam i zrobiłam kilka dekoracji sama, z użyciem tak naprawdę tego, co znalazłam w ogrodzie i w szopce Miśka :) I postanowiłam podzielić się z Wami moimi dziełami.


Wianek z bukszpanu
Potrzebujemy:
  • podkład do wianka (jeśli nie mamy, możemy też wyciąć kształt okręgu z kartonu, albo uformować je z drutu)
  • gałązki bukszpanu
  • cienki drucik
  • ewentualnie sznurek do powieszenia


Drucik zawiązujemy na podkładzie do wianka. 

Przykładamy pierwszą gałązkę, obwiązujemy dookoła drucikiem. Przykładamy kolejną gałązkę, obwiązujemy drucikiem, itd. 

Staramy się dłuższe i grubsze gałązki przykładać od zewnętrznej strony, a mniejsze od wewnątrz wianka. Jak dojdziemy do wprawy, możemy też przykładać po dwie lub więcej gałązek na raz. Ostatnie gałązki staramy się delikatnie wsunąć pod pierwsze i obwiązać je drucikiem tak, żeby nie był widoczny. 

Końcówkę drucika wsuwamy od spodu pod kilka pętli i zawiązujemy. 

Jeśli chcemy powiesić wianek, zawiązujemy dookoła sznurek. Mi podoba się taka minimalistyczna wersja, ale jeśli chcecie, możecie go oczywiście dodatkowo udekorować pisankami, kwiatkami itp.



Króliczy obrazek
Potrzebujemy:
  • płaski kawałek drewna lub kilka zbitych deseczek, o dowolnej wielkości
  • farba (nie musi być specjalna do drewna, może być zwykła do ścian, a nawet plakatowa)
  • pędzel
  • taśma klejąca dwustronna
  • pompon z waty lub z włóczki
  • klej


Rysujemy kształt królika na kartce (możemy też znaleźć gotowy wzór w internecie, ja swój wydrukowałam stąd klik), wycinamy. Wzór królika przyklejamy w dwóch miejscach małymi kawałkami taśmy do naszej drewnianej tabliczki. 

Resztę drewna malujemy pędzlem. Drewno nie musi być idealnie pokryte, nawet lepszy efekt uzyskamy, malując niedokładnie, suchym pędzlem.


 Odklejamy kartkę. Przyklejamy pompon w miejscu ogonka i gotowe :)


Gniazdko z pisankami
Potrzebujemy:
  • trochę młodych, cienkich, giętkich gałązek (np. brzozowych)
  • pisanki (u mnie jajka pomalowane na biało farbą do ścian, z narysowanymi buźkami)
Z gałązek pleciemy gniazdko. Zaczynamy od zaplecenia w koło pierwszej gałązki.

Kolejne obwijamy dookoła i od spodu, tworząc gniazdko. Możemy też połączyć gałązki drucikiem.




Układamy jajka w gniazdku, możemy je dowolnie udekorować zielonymi gałązkami, baziami, czy drobnymi kwiatkami.
Będzie to idealna dekoracja Wielkanocnego stołu.


Królicze uszy (pomysł na nakrycie stołu)
Potrzebujemy:
  • dowolnej serwetki (najlepsza będzie materiałowa, ale sprawdzi się też papierowa, u mnie kawałek juty)
  • kawałek sznureczka
  • pisanka
  • mała gałązka lub kwiatek do dekoracji



Serwetkę składamy na pół w trójkąt, a następnie zwijamy od krótszego do dłuższego boku, jak na zdjęciu.

 Owijamy wokół jajka, związujemy sznurkiem. Dekorujemy gałązką lub kwiatkiem.






Mam nadzieję, że spodobały Wam się moje propozycje, a może nawet skorzystacie i sami coś takiego stworzycie? Będzie mi bardzo miło, jak dacie znać.

Przy okazji życzę Wam już też, mimo wszystko, udanych Świąt. Dużo spokoju, śmiechu, dobrego jedzonka i samych dobrych chwil. 

Ania




Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze
Newer Posts
Older Posts

O mnie

About Me

Jestem Ania. Kocham jasne, przytulne wnętrza, bliskie i dalekie podróże, a czasem nawet zaszaleję i coś ugotuję.

Obserwuj mnie

  • Instagram

Kategorie

  • dekoracje
  • diy
  • podróże
  • przepisy
  • przyczepa
  • wielkanoc
  • wnętrza

Archiwum

  • ►  2021 (2)
    • ►  maja (2)
  • ▼  2020 (6)
    • ▼  listopada (2)
      • Metamorfoza kuchni w przyczepie kempingowej
      • Szafa z drzwiczek ażurowych DIY
    • ►  października (1)
      • Metamorfoza przedpokoju (wiatrołapu)
    • ►  sierpnia (1)
      • Kupiliśmy przyczepę kempingową!
    • ►  kwietnia (1)
      • Dekoracje Wielkanocne DIY
    • ►  marca (1)
Instagram

Created with by ThemeXpose